Bardzo dawno temu pewien stary, dobry dziadek założył ogród. Do ogrodu mógł wejść każdy, kto tylko tego zapragnął. Ludzie sadzili w nim kwiaty, podziwiali je i ścinali. Był to najpiękniejszy ogród na świecie, ponieważ stał się ogrodem marzeń. Jeżeli jakiś człowiek chciał drugiemu coś ofiarować, zasadzał w nim kwiat i opiekował się nim. I tak ludzie sadzili róże, chcąc obdarować innych miłością, fiołki – szukając przyjaźni; irysami wyrażali chęć pocieszenia innych; malwami – gotowość wsparcia ubogiego w jego potrzebach; niezapominajką proponowali rozmowę ludziom, którzy czuli się zapomniani przez swoich bliskich.
Jeśli ktoś pragnął i poszukiwał miłości, udawszy się do ogrodu, wybierał najczerwieńszą z róż i obserwował, kto co dzień przychodzi do niej, pielęgnuje ją, podlewa i wyrywa chwasty. Później ścinał upatrzoną różę, a gdy przybywał jej właściciel i zauważał, że kwiatka nie ma, podchodził do niego z różą w ręku, co znaczyło, że potrzebuje miłości. W ten sposób poznało się wiele małżeństw, wiele sierot znalazło swoich rodziców, wielu ludzi przygarnęło niczyje dzieci. Podobnie było z przyjaźnią. Ci, którzy jej szukali, rozglądali się gdzie rosną fiołki, smutni wypatrywali irysów, biedni malw, a samotni i opuszczeni – niezapominajek.
Ogród bardzo zjednywał ludzi, pomagał im i spełniał marzenia. Ale nadszedł czas, kiedy ludzie przestali myśleć o innych, widzieli tylko własne potrzeby i chcieli coraz więcej. Zaczęli przychodzić do ogrodu tylko po to, żeby ścinać kwiaty, a nie, żeby je sadzić i pielęgnować. Wkrótce w ogrodzie zabrakło kwiatów, zarósł cały chwastami i już nikt nie chciał go odwiedzać. Ludzie mieli się źle, zazdrościli jeden drugiemu, żądali coraz więcej, a mieli coraz mniej. Tak mijały im długie lata, a marzenia gromadziły się, rosły i pozostawały niespełnione. Wreszcie ludzie przestali marzyć i wierzyć, że może być lepiej.
Ale znalazła się jedna dziewczynka na całej ziemi, która umiała jeszcze marzyć. Miała na imię Ola. Ktoś opowiedział jej o ogrodzie czyniącym przed laty cuda. Postanowiła go czym prędzej odnaleźć. Był brzydki i zarośnięty chwastami dużo większymi od małej dziewczynki. Zaczęła je wszystkie wyrywać, żeby móc wejść do ogrodu. Była to bardzo ciężka praca, ale Ola się nie poddała. Postanowiła na nowo otworzyć ogród. Pracowała w nim długie miesiące zanim wyrwała wszystkie dziko rosnące zarośla. Później musiała przeczekać zimę i wczesną wiosną zaczęła sadzić kwiaty. Były tam – jak wcześniej – róże, fiołki, irysy, malwy i niezapominajki. Opiekowała się każdym z nich gotowa nieść ludziom: miłość, przyjaźń, pocieszenie, ciepło, serdeczną rozmowę i oddać wszystko co miała. Jej największym marzeniem było, znalezienie przyjaciółki, z którą mogła by się bawić, rozmawiać i śpiewać, bo śpiewanie było jej ulubionym zajęciem.
Ludzie, kiedy zobaczyli, że ogród znowu nabiera kolorów, zaczęli w nim bywać, przypatrywać się kwiatom i po cichu marzyć o lepszym życiu
Pewnego dnia wbiegła przypadkiem do ogrodu inna mała dziewczynka, jasnowłosa Natalka. Szybko obejrzała wszystkie rosnące w nim kwiaty i chyba najbardziej spodobał się jej fiołek, bo ukucnęła przy nim czym prędzej i – nie świadoma znaczenia kwiatu – zerwała go jednym ruchem i pobiegła dalej. Ola, widząc to, zawołała dziewczynkę, a kiedy ta się zatrzymała, spytała, czy Natalka lubi śpiewać. Dziewczynki porozmawiały z sobą krótko, pośmiały się, pośpiewały i wyszły z ogrodu zaprzyjaźnione.
Znów ludzie zobaczyli na własne oczy, że ogród budzi się do życia i będą w nim spełniane marzenia tych, którzy tego zapragną. Nikt nie zerwał kwiatów zasadzonych przez Olę. Następnego dnia ludzie przynieśli swoje i zaczęli je sadzić, wychodząc tym naprzeciw innym. Wkrótce ogród był pełen pachnących kwiatów tak, że nie było w nim pustej przestrzeni. W miejsce każdego ściętego kwiatka następnego dnia pojawiał się nowy, a każde spełnione marzenie dawało początek następnemu.